Ćwierćfinały w piłce dopiero od jutra, a ja trafiłem w lesie na finał już dzisiaj,
prawdziwki pokonały
ceglaki 81-31, sędziował 1
koźlarz grabowy, do pomocy miał ekipę techniczną w ilości 15
podgrzybków złotawcyh...
Najdłuższy mój pobyt na grzybach w tym sezonie to niecałe 3 godziny. Dzisiaj o 10.00 miałem wizytę u lekarza, więc przezornie zameldowałem się w lesie przed 5 rano. Już 20 metrów od samochodu 5 pradziwków, a ja tylko z ekotorbą, oczywiście w plecaku w razie czego reklamówka z "biedry" i 25 litrowe "obiwiadro";-) a w samochodzie taczka i 6 plastikowych skrzynek;-)) i oczywiście przyczepa za samochodem, której nigdy nie odpinam;-D. Ja tu biwak opisuję a miałem o grzybach pisać, w lesie zaczyna się znowu robić sucho, ale udało mi się wstrzelić idealnie w mini wysyp po ostatnich opadach i bardzo mało grzybów bylo robaczywych. Ile było radości, leżenia na brzuchu, żeby zrobić zdjęcie, bo mi niestety wyświetlach przyrósł do aparatu i się nie uchyla (jak niektórym;-D), ale co tam ciepło, sucho, to i poleżeć przyjemnie. Niestety o 8.00 mój telefon mi przypomniał, że o 10.00 już muszę być przebrany, ogolony i pachnący w gabinecie u lekarza;- ((. Zacząłem wracać do samochodu, tu dwa
prawdziwki, tam 3, tu
ceglak, tam dwa, no jak tu jechać do domu:-<. Nic mnie tak nie denerwuje jak niedokończona "robota", ale nie było wyjścia... wziąłem telefon i przełożyłem wizytę na sobotę rano:-))). Na spokojnie przeglądnąłem pozostałe miejscówki, żeby nie było "niedoróbek". Nazbierałem też miseczkę "wynalazków" dla Dzidka na sobotę, tak jak prosił, nie wiem co On z nich ugotuje, ale ja tego na pewno nie spróbuję:- P. Do zobaczenia w sobotę:- D.