© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
Łącznie 18 ceglasi, minus 2.
Od kilkunastu dni szykowałem się do rozpoczęcia sezonu 2018. Kilka razy odkładałem na później z różnych przyczyn. Aż w końcu dopiąłem swego. Brenna, bo tam postanowiłem sobie że zacznę. Miejsce gdzie dwa lata temu Tazok wtajemniczał mnie w sztukę wypatrywania ceglasi. ( Dzięki Maćku. Nauka nie poszła w las.) Przygotowanie w pełni profesjonalne. Solidne buty, płaszcz p/d, scyzoryk nie byle jaki, coś na komary (nie było potrzebne) i najważniejsze - koszyk. Prezent od Iwonki. Jestem z niego dumny jak paw. Wyjazd wczesnym rankiem. Coś koło 10,00 jestem na miejscu. Piękna pogoda. Koszyk w rękę - i nagle: jak coś nie pizgnie. Jak coś nie dupnie. Burza nagle nie wiadomo skąd. Dobrze że miałem ze sobą płaszcz p/d. Spojrzałem do góry na czarną chmurę i sobie pomyślałem: teraz to ja ciebie olewam i poszedłem w las. Piękny las, wysoookie drzewa, bystry strumień, cud natury. Burza jak nagle się zaczęła, tak i nagle się skończyła. Jeszcze chwilę pomruczała i odeszła w siną dal. Trochę miałem kłopotów z utrzymaniem równowagi na stromych zboczach, ale tylko na początku. Ceglasie znalazłem głównie w pobliżu strumienia, tam gdzie było najwilgotniej. Ilość może nie jest imponująca, ale nie oto mi chodziło. Cel miałem jasno postawiony, i go zrealizowałem. Łącznie 18 ceglasi, minus 2. Na pewno część z nich urodą nie grzeszy, ale mnie ucieszył każdy znaleziony. Jutro przyjeżdżają wnuki, więc dostaną je na obiad. Za karę. Kończę i życzę wszystkim tyle radości, albo i więcej co ja miałem dzisiaj.