Kur ze 300 nałapałam,
borowików usiatkowanych 20 pogłaskałam, 7
ceglastoporych do koszyka włożyłam, 1 szlachetnego wypatrzyłam. :) A wszystko to w mojej leśnej enklawie dębami szumiącej, sosenkami pachnącej, jagodzinami i zielonymi ździebełkami trawki wabiącej, na piaszczystym podłożu stojącej, suchymi liśćmi pod nogami szeleszczącej:- D
Pomimo suszy, maj ciągle gra w duszy, a grzyby póki co, jeszcze są:-) Na ostatnich oparach wody już "jadą", plantacja ku upadkowi się chyli, afrykańskie upały w natarciu, grzyby na wymarciu - taka najbiższa przyszłość się jawi;-) Słoneczny żar nie tylko grzybom zaszkodzi, nie tylko grzybom da popalić :) I znowu w niebo spoglądać będę, czekając, aż Matka Natura lasy deszczem ożywi, tym samym do boju wzywając:D Póki co, radość we mnnie ogromna, że z roszkoszą mlaskając, delektować się dziś będę, "porządny" sos z
kurek zjadając:- P 😋😁