Piaskownica jest już czynna....
.... wprawdzie jeszcze nie na pełnym rozruchu, ale ziarenka piasku zaczynają powolutku drgać;-) Na szybki popołudniowy wypad do lasu zmusili mnie oczywiście nie kto inny jak Tazok z Bazylią:-) Pozytywna zazdrość ciągnęła mnie w moje miejsce niemiłosiernie, oprzeć się jej nie dało rady. Przecież ja też nie gęś i swojego
ceglasia muszę mieć;-) Drzwi lasu przekroczyłam, serce mi bije, oczy biegają:-) A tu pusto, sucho i gorąco. Ponad pół godziny minęło, gdy stanęłam jak wryta... osłupiałam i oczom nie wierzyłam..... Usiatek!!😁😅 Eksplozja radości, szczęścia i spełnienia! dobrze, że spektaklu tego nikt nie widział.... śrubka wariata się odkręciła:- D Emocje uspokojone, sesja fotograficzna zaliczona, wyluzowana ruszam dalej zostawiając mojego małego przyjaciela na miejscu. Niestety zwiadowca samotnik to był. Piętnastominutowa przerwa, druga część widowiska. Tym razem na cześć przydróżkowego, pięknego, małego
ceglasia:-) Czy będą kolejne odsłony przedstawienia za dni parę, czy spektakl zejdzie z afisza... wszystko zależy od dostawy wody, bo tej w dalszym ciągu jest mało :)