Jakieś niezidentyfikowane blaszkowce. Do dzisiejszego wyjścia trochę skłonił mnie Arturo wysyłając mi co chwila zdjęcia szyszkówek i jakichś innych dziwaków. Poszedłem więc w moje chaszcze. Nic nie nazbierałem ale coś tam się rusza. Na początku jakieś brązowe blaszkowce. Później jakieś kwiatki i kilka stanowisk strasznie wysuszonych uszaków. Dzisiaj nie było zwierząt bo chyba skutecznie przepędzili je miłośnicy enduro. Mam nadzieję, że za tydzień będzie o czym pisać 😉. No to Wesołych Świąt!