Witajcie. Od rana słoneczko, plus 5 więc postanowiłam definitywnie pożegnać się z lasem. Spacer po przejściu jednej buczyny, w której nic kompletnie nie było, ograniczyliśmy do świerków. Na pożegnalną kolację stawiły się:
podgrzybki sztuk 29 od małych do dużych, 80% wycinanki, 1 zdrowy aksamitek i dwa prawe także powycinane. Widziałam lecz nie zbierałam
maślaki zwyczajne około 10 i
kanie sztuk 6 w tym 2 młode. Jak na nieplanowany wyjazd całkiem nieźle.
O dziwo pod lasem stały dwa samochody, ale w lesie nikogo. Grzybki rosną bardzo stacjonarnie, tylko w sprawdzonych miejscach. Praktycznie wszystkie młode robaczywe. Człowiek leci jak wariat bo widzi cudną brązową czapkę i zonk, zabawa w wycinanki łowickie. Przynajmniej sprawdziłam giętkość nadgarstków 😊 Prawe to nie moja zasługa 😒 rodzinka była szybsza 😃 Ja dzisiaj się nie popisałam, wyszło mi 0,5 grzyba ma las. Ale miałam czas na zbadanie terenów niedostępnych w sezonie ze względu na gęste krzaki. No i te wrażenia, słońce, pod nogami dywan liści i igieł, lekki wiaterek, śpiewy ptaków. Prawdziwy relaks. Ale cóż kiedyś trzeba ze sceny zejść. Pozdrawiam gorąco wszystkich. Do następnego sezonu.