To był bardzo udany dzień i to nie tylko ze względu na grzyby, chociaż jeżeli o nie chodzi to było moje najlepsze zbieranie w tym roku. Ale po kolei. Umówiliśmy się z Sierotką Marysią i Tazokiem w miejscowości Dąbrówka. Celem naszego spotkania była wizyta na mogile zamordowanych w 1946 partyzantów AK którą określa się Śląskim Katyniem. Umówiliśmy się na 11 a od 8 do 11 to sporo czasu wobec czego postanowiłem wstąpić po drodze do swojego gliwickiego ceglakowo-prawdziwkowego lasu. W lesie zaczęło się tak sobie - 2 samochody już stały. Ale nic idę i zbieram. Na początku pojedyncze
prawdziwki. Później jak zbliżałem się do miejsca na
ceglaki to słyszę, że ktoś idzie za mną. No to przyspieszyłem. Jak doszedłem do celu to patrzę a w moim miejscu łazi inny facet. I dlatego znalazłem tylko kilka małych. Później pokazały się jeszcze pojedyncze
prawdziwki Niestety czas mnie gonił bo nie chciałem się spóźnić na spotkanie. I wtedy grzyby zrobiły mi psikusa. Trafiło mi się miejsce na młode
prawdziwki gdzie było ich ponad czterdzieści na może 30 m2. To było moje najlepsze 20 minut w lesie w tym roku. Rwałem jak najęty zapominając o zdjęciach i obieraniu i jeszcze pod presją tego cholernego czasu. A w trakcie jeszcze telefon Maćka, że już jedzie.
No dobra trzeba było się zebrać. A później spotkanie, zwiedzanie mogiły i świetne kanapki cieszyńskie przywiezione prosto ze Skoczowa. Wracając z mogiły też coś tam znaleźliśmy ale Sierotka zaproponowała las w Świbiu. A w tym lesie na dzień dobry pełno
kań. A później podgrzybki, zajączki, kozaczki,
rydz i ze 3
prawdziwki. U mnie zakończyło się pełnym koszem grzybów w którym było 55
prawdziwków, 7
ceglaków, jeden
kozak czerwony, jeden
siedzuń sosnowy, kilkanaście
podgrzybków i
zajączków i około 30
maślaków. Sierotko dziękuję za pomysł wycieczki, towarzystwo i
kanie a Tobie Maćku za kanapki i grzyby które mi przekazałeś.