Jak ja lubię poniedziałki w lesie... cisza, spokój, pełen relaks :) Przez cztery godziny mojego grzybobrania spotkałam tylko jednego pana na rowerze zresztą bardzo miłego, porozmawialiśmy, że grzybów nie ma bo wyzbierane po weekendzie. Spotkałam jeszcze tego grzybiarza w dwóch swoich miejscówkach, ale nikt nie wchodził sobie w drogę-pełna kultura. W swoim wiaderku miał puste butelki po wypitym piwie-szacun! Jeśli chodzi o grzyby to jak dla mnie bardzo fajny zbiór :) W koszyku zagościły
kozaki czerwone-46 (nowe miejsce -rowy z wysoką trawą i mchem-młodnik brzozowo-dębowy) na pękatych nogach-piękne! Dalej 25 sztuk
prawdziwka (pojawiają się tylko na obrzeżach lasu bukowego, w środku lasu-zero) I standart
ceglasie -26 i
maślaki modzrzewiowe-15. Dwa małe
siedzunie zostawiłam w lesie na następny raz :) Pozdrawiam :)