Witamy, witamy kolegów grzybiarzy. Dzisiaj na celowniku (za radą kolegi zecik23) Stalownik. Znów musimy użyć słowa "niestety"... podejście na stok od budynku i zygzakowanie aż do Górskiej. 5 km marszruty, przedzierania się przez wiatrołomy, penetrowanie zarośli, rewizja paproci, szukanie śladów wilgoci, badanie mchu, bezwstydne podglądanie małych iglaków i niestety tylko parę sztuk grzybków. Po drodze mijaliśmy innych grzybniętych i każdemu wiatr hulał w torbie vel koszyku vel reklamówce. Grzyby chyba chwilowo dopadł syndrom "brak towaru".... no nic, czekamy do następnego weekendu, może się ruszą
podgrzybki. Ale na obiad były panierowane, pyszne
kanie, z rynku w Białej;) które poprawiły nam nastrój, jak również "tatrzańskie"
borowiki z pewnego browaru;)