Dzisiaj rano w Gliwicach przywitała nas piękna, słoneczna pogoda to sobie myślę trzeba jechać do lasu bo jutro to będzie pełno ludzi. Okazało się, że i inni też mieli ten sam pomysł i jak przyjechałem to stały już dwa auta. Spotkany grzybiarz poradził mi żebym sobie wrócił do domu bo nic nie ma - faktycznie miał ze cztery grzyby. Mimo to poszedłem szukać - bo przecież one na mnie zawsze czekają:-). No i czekały aczkolwiek w nieco mniejszych ilościach niż w niedzielę. Myślę, że zostały wyzbierane przez tydzień i już tak intensywnie nie rosną bo było mało młodzieży. Oczywiście to co piszę chyba nie dotyczy Bochni;-) Tak więc znalazłem czternaście dorodnych ceglastoporych, dwa prawdziwki, cztery zajączki, dwa podgrzybki i maślaka żółtego. Teraz pora zobaczyć co tam z kozakami. Może niedziela?