Od samego rana pogoda zachęcała do wypadu w pobliskie lasy. Wyjechaliśmy o 8, a już o 8.30 w pełnym blasku słońca przywitał nas las... Po ostatnich deszczach dość mokro, ale bez przesady. Wysiadłam z samochodu i poczułam TEN zapach - woń sosny, grzybów i mokrej ziemi... wiecie jak to jest i słowa to za mało, by to uczucie opisać. Ale przejdę do rzeczy - spacer po lesie, wolnym krokiem i co jakiś czas kilka grzybków. Dookoła śpiew ptaków i żadnych nawoływań ludzi... Sam miód dla duszy:-). W rezultacie dzisiaj w dwie osoby pełny kosz
podgrzybków, ale w większości robaczywe ogonki, kapelusze zdrowe. Pół reklamówki
maślaków i bardzo mało z robaczkami. Tylko 3 nieduże
koźlarze, ale za to zdrowe w 100% i również zdrowe prawdziweczki w ilości 29 szt., które rosły w małych społecznościach, co udostępniam na zdjęciu. Droga Kaja1973 - chyba ostatnio się nie zrozumiałyśmy. W moim wpisie chodziło mi o to, że to chyba koniec wysypu
kurek. Reszta grzybków jak najbardziej szaleje, zachwycając wszystkich i niech to trwa jak najdłużej. Życzę Ci udanych zbiorów i przepraszam, jeżeli źle sprecyzowałam mój wpis.
Pozdrawiam wszystkich:-)