Zaczęło się od tego, że postanowiliśmy poszukać nowych miejsc w okolicy. Pojechaliśmy z samego rana w rejon Polomii, później Brusiek, Mikoleska, Boruszowice. Wszędzie katastrofa. Strach wyjść z auta, wszystkie leśne parkingi zapelnione, ludzi w lasach jak na promocji w Biedronce. Po dwóch godzinach jazdy wrocilismy do Kalet na stare sprawdzone miejsca. Przewaga
podgrzybka, kilkanaście zajączkow (o dziwo zdrowych), jeden mały
prawdziwek, stary
kozak i
maślak. W sumie 3/4 kosza w 2 osoby i 3 godziny poszukiwania.
podgrzybki często ukryte w wysokich trawach i jagodzinach. Często też zapomniane i nie zauważone przez innych pokryte pleśnią. Jako przykład dzisiaj jedno zdjęcie wybranego dorodnego egzemplarza.