W środę miałem jednodniowy pobyt u rodziców więc nie mogło skończyć się bez pójścia do lasu. Wzorem Andre i Bazyli wziąłem ojca chociaż miałem obawy czy nie będzie marudził jak ostatnio. Tym razem było wzorowo. A to za sprawą szybko znalezionego
prawdziwka. Jak "poczuł krew" to przyszedł mu zapał i sam zaczął wyznaczać takie trasy, że byłem w małym szoku. W domu stwierdził, że nazbierałem bo to on zaprowadził mnie w te miejsca. Trochę nazbieraliśmy wobec tego nastrój był fajny a zobaczyć faceta po 70 tce jak mówi "mój kochany grzybku" bezcenne. Co do grzybów to głównie
prawdziwki, trochę
podgrzybków i
zajączków i kilka
maślaków. Spotkałem też drugi raz w tym roku
borowiki ponure których tata nigdy nie widział. Bardzo udane trzy godziny. Do statystyki wliczam tylko moje:-)