Sobotni poranek. Trzy opcje do wyboru: nad jezioro, które jest w centrum miasta a dookoła kilkadziesiąt; nad morze dokąd jest "rzut beretem" lub w las. Upału nie było także wybór pada-w knieje. Po wczorajszej burzy ściółka wilgotna, miejscami kałuże na leśnych drogach. Po brzozach widać, że lato już za półmetkiem. W lesie bukowym, w ogromie liści ledwo wypatrzone małe
prawdziwki dopiero wschodzące nad powierzchnie.
Krawce, sztuk pare tradycyjnie objedzone przez ślimaki. No i królowa tego lata-
kurka nadal w imponujących ilościach.