W weekend pojechałam w swoje rodzinne strony, w lubuskie. Najpierw rekonesans pod Zieloną Górą. Ogromny wysyp gołąbków! Poza tym jedynie jedno stanowisko pieprzników jadalnych, 3 podgrzybki oraz mój pierwszy borowik w tym sezonie (ale całkiem pożarty przez robaki, więc może poczekam na kolejnego pierwszego borowika w tym roku?:).
Nazajutrz główny i najmilszy plan wypadu - Kosarzyn, koło Gubina, na granicy PL-DE. I tu już o wiele więcej sukcesów. Przede wszystkim tak długo przeze mnie wyczekiwane kurki! Nie ogromne ilości, ale na prawdę satysfakcjonujące!
Poza pieprznikami około 20 podgrzybków i kilka kozaków.
No i wspaniały czas spędzony z moją młodszą siostrą, równie zapaloną grzybiarą.
Jak zwykle wspaniała, sentymentalna podróż do lasów dzieciństwa.
Bardzo pozdrawiam grzybiarzy. Sezon nam się powoli rozkręca w najlepsze!
Serdecznie zapraszam na mojego bloga pieprznik.pl, gdzie pełny opis tego wypadu i wielu innych.