© fotografia została załączona przez informatora o grzybobraniu; z pytaniem o jej wykorzystanie poza ramami systemu monitorowania występowania grzybów grzyby.pl należy kontaktować się bezpośrednio z autorem fotografii a nie ze mną (kontaktu do autora zdjęcia zwykle nie posiadam)
I wstąpił do piekieł, po drodze mu było- co prawda nie do piekieł, a do lasu i nie tak całkiem po drodze, ale naciągając mocno rzeczywistość można to tak ująć. Czyli po drodze- prawie- poniosło mnie w las, a jak mogłoby być inaczej. Kaloszki od wczoraj nocowały w bagażniku, W nocy były opady ciągłe, a nad ranem przelotne- czyli lasy w swojej najpiękniejszej dla mnie szacie. Musiałam na własne oczy to zobaczyć, na własnych ciuszkach poczuć świeże krople deszczu zalegające na wszystkim w co las ma na swoim wyposarzeniu. Powędrowałam nieopodal, przy drodze, tak na chwilkę - trochę nasycić wzrok widokiem zmokłego jak kura lasu. Niby to miała być krótka - no 15 minut przebieżka, ale jak to ja. Zaczęło się od 1 małego, ślicznego koźlaczka w brzózkach, następna w trawach opodal piękna pieczarka wpadła mi w oko- reszta była nabiałkowana. No to już zmysł poszukiwacza wszedł na najwyższe obroty- i tak po chwili znalazłam prześliczną polankę pokrytą gęsto maślaczkami ziarnistymi. Ach co za widok- wszystkie kapelusze błyszczące od deszczu- jak zaświeciło słoneczko, to jak małe żaróweczki. Banan na twarzy, i nożyk w dłoń i do roboty. Żeby nabrać kondycji na wypadek porządnego wysypu grzybów- zaczęłam je zbierać pojedynczo. Skłon, ścięcie grzybka, do torby i wyprost. I tak 70 razy- w domu całe bractwo dokładnie policzyłam. Była jedna polanka i koniec. Całość zajęła mi ok 30 minut. Wśród zebranych- 4 szt z robakiem, reszta zdrowa. Uszczęśliwiona zbiorami i pobytem, mokra prawie jak ścierka przesyłam przemiłe pozdrowienia:))))))))