Po wyleczonej (nie do końca) grypie około godziny 14 udałem się do lasu. Niespodzianka, grzybki nadal rosną i nie odpuszczają grzybiarzom. Przez 1,5 godziny w deszczu w moim koszyku znalazło się prawie 60 szt. zdrowych gąsek zielonych. Zapewne byłoby więcej ale ciemności wygoniły mnie z lasu. Grzybki są już oczyszczone z piasku ( dla niewtajemniczonych najlepiej płukać gąski w letniej wodzie z odrobiną soli), wieczorem zostaną usmażone na patelni i zjedzone przez rodzinę. Pozdrawiam brać grzybiarską.