Witam Wszystkich. Nie było mnie tu przez trzy dni ze względu na wyjazd w odległy rejon kraju. Wróciłem wieczorem w niedzielę ale nie mogłem usiąść do kompa, ale dlaczego to o tym potem. Wracając w niedziele zatrzymałem się na ostatnim parkingu leśnym przed Żarkami. Sen mnie trochę morzył więc poszedłem w las aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Chodząc tak, spotkałem kilka
podgrzybków, ale ich stan fizyczny był daleki od tego jaki jest wymagany od tego gatunku, więc pozostawiłem je w spokoju. Słońce wyglądało od czasu do czasu i było nawet całkiem przyjemnie choć mrożnie. Na małej górce była skałka, więc usiadłem na chwilę by odpocząć i przyszło mi do głowy że być może na tej skałce siada również Koleżanka Leśniczanka wraz ze swym psem. Tak mi było dobrze, ale cóż zrobiło się trochę późno i trzeba było wracać do auta. Do domu zajechałem już po zmroku i sił już nie miałem aby usiąść do kompa. Na dodatek zjechała się rodzinka żony, sępy jedne, zawsze tak robią jak mnie nie ma w domu. Wyczuły padlinożercy okazję i dawaj buszować po spiżarni. Takie hieny. Swołocz szwagier: aleś się śwagier obłowił w tym roku. Suka szwagierka: jakie śliczne maślaczki w słoiczku, a my w tym roku nie mamy ani jednego. Żona oczywiście cała w skowronkach: mamy tyle że starczy i dla nas i dla was. Serce mi pękło, poszedłem spać. Przeszło mi dopiero dzisiaj po południu. Pogodziłem się ze stratą i siadłem do kompa. Czytam i widzę że moi Przyjaciele nie nudzili się przez te trzy dni. Bazylia otulała grzybki, Grazka stukała dzięcioła, Monika puknęła jakiś zderzak, Pecok się objada, Tazokowi rura pękła i zalała mieszkanie, WBozenia gruby korzeń zamienił się na cienki kijek, a mi_1 kocha się w lecie w lesie. Pozostali też nie próżnują. Czyli wszystko gra. Najwierniejsi trwają na posterunku jak "pies ogrodnika". I tak trzymać. Wiosna za pasem. Pozdrawiam E. ( Przypominam że tegoroczne zbiory, zgodnie z tradycją zaczynamy konsumować dopiero po św. Mikołaju.):-)))))