Witam :) Sezon w pełni rozkręcony. Słońce się uśmiechnęło i wyjrzało zza chmur na kilka godzin. Jak do tego dodać sobotę- dla większości dzień wolny od pracy to można by zorganizować masową imprezę w lesie- tyle ludzisków było. Tu się drą, tam się drą- no jak to ludziska. I nie wiadomo, czy się drą, bo się szukają i zaraz będą wracać czy lepiej samemu pójść gdzieś indziej- tak dla świętego spokoju? Podgrzybkowy wysyp u nas trwa i nikt na pusto z lasu nie wyjdzie. W obecnej sytuacji nawet nie trzeba znać miejscówek. Potrzebne jest tylko wytrawne oko, które wypatrzy to, co przeoczyli inni i wiele cierpliwości, bo grzybki młode a co za tym idzie, małe i trzeba sporo sztuk, żeby kosz zapełnić. Większe egzemplarze przy odrobinie szczęścia też można znaleźć ale to nieliczne przypadki. No chyba, żeby zapuścić się gdzieś daleko, daleko w las, gdzie nikt jeszcze nie zawitał i wtedy nakosić, ale będzie większe ryzyko zarobaczywienia. Nawet młodych grzybków trzeba było sporo zostawić właśnie ze względu na lokatorów. Pozdrawiam :)