Ponownie udało się wyrwać z miasta w gò ry, więc obowiązkowy rekonesans okolicznych lasò w. 3 godzinki wspinaczki w gò rę, na zmianę ze zjeżdżalniem w dò ł, czasami na tyłku, dały efekt w postaci 167
podgrzybków, chyba złotoporych ☺, 2 brunatne, 1
prawdziwek, 1
koźlarz, 6
ceglakò w, 2
kurki, 18
rydzy-kò w, nie ojcò w 😁, 4
kolczaki. Tak było w pierwszą godzinę i... skończył się las świerkowych 😥. Kolejne 2 godziny to rozpaczliwe poszukiwanie podobnego lasu, bezskutecznie. Po wywieszeniu białej flagi, w drodze powrotnej na łące 3
kanie i 16
czernidłakò w kołpakowatych.
Jak wcześniej pisałem,
kolczaki obłączaste zbieram dzięki Wam, dziś 4, zysk niewielki, ale mina teściowej gdy oddawałem je do sosu... bezcenna. Od razu przypomniał mi się stary dowcip, może znacie, może nie.
-Dlaczego ta kobieta nie żyje? - pyta zięcia policjant pochylony nad zwłokami starszej pani.
-Zatruła się grzybami.
-A dlaczego ma wybite zęby?
-Bo nie chciała jeść.
Pozdrawiam wszystkich grzybniętych.