Długa wyprawa w lasy dwóch tutejszych powiatów. Grzyby są, ale mój zbiór to tylko dwie garści
kurek oraz kilka
koźlarzy i
podgrzybków. Bo nie zbieram
gąsek zielonych (wg ostatnich ustaleń badaczy, po spożywanych latami zielonkach pozostaje w tkankach odłożony toksyczny związek. Tylko czy to aby na pewno dowiedzione? Bo ja jestem odchowany na zielonkach:-) W rodzinnym domu, zimową porą, stał w kuchni kamionkowy, chyba 20 l, gar z obgotowanymi i zasolonymi zielonkami. Po opłukaniu i dodaniu śmietany - niebo w gębie. Kiszona kapusta czy ogórki nie umywały się jako dodatek do drugiego dania. To jeden z moich najlepszych smaków dzieciństwa, ale dziś nie mam serca do tego gatunku),
gąsek szarych (moi rodzice nie zbierali ich nawet w okresach największej posuchy grzybowej),
sarniaków (smakowo, nawet młode osobniki, są dosyć podłe. A ususzone okrutnie śmierdzą. Czy to że grzyb kwalifikowany jest jako jadalny i wyłączony z ochrony, jest powodem, by go zbierać do konsumpcji?),
kań (1-2 w roku zrywam jeden okazały kapelusz do usmażenia w panierce a la schabowy. Przy czym z
kaniami jest tak, że 99 razy zjesz je bez niestrawności, a za setnym razem zaszkodzą ci, co było i moim przypadkiem, kiedy 4 lata temu po październikowym zbiorze
kań, bo nic bardziej szlachetnego nie było, i kaniowej uczcie, trafiłem do szpitala na płukanie żołądka),
gołąbków (chwast grzybowy, choć niektóre chwasty, w przeciwieństwie do jadalnych
gołąbków, bywają smaczne),
maślaków (schylam się po nie tylko na przednówku grzybowym, wygłodzony po 6 bezgrzybnych miesiącach. Tu nie grzyb winien, a moje wygodnictwo). Jak na moje rozeznanie to
borowików w lasach sosnowych Pojezierza Drawskiego w tym roku już nie będzie.
PS: Widziałem rano, że jeden kolo chciał uczyć jatoksa zbierania grzybów. Dobre.