Podziwiam sokole oko, szczęście i znajomość lasów polickich Grzybiarza na rowerze. Jest policko-leśnym MISTRZEM. Dziś odwiedzone 3 miejscówki. Przy wejściu do lasu, przy drodze rodziny
maślaków. Przepadam, a wydawało mi się, że te lasy nie wydają. Celowo są wyłożone na oddzielnej tacce. Potem głęboko w las. 85% zbiorów to z tego wejścia. Wciąż nie ma rodzinek. Grzyby rosną nadal w wysokich trawach, ale już pokazały się w niskich jagodzinach. W drodze powrotnej do samochodu napotkany "zabłądzony" grzybiarz. Miał 3/4 wiaderka i duszę na ramieniu. Potem wypad na drugą miejscówkę. Tam żadnego samochodu, jagodziny prawie na 0,8 m wysokości i bezgrzybie. Znalezione 2
podgrzybki. Jeszcze trochę czasu, to myk na trzecią miejscówkę. To właściwie był relaksowy spacer. Podszyt super, las stary, rzadki. No i
podgrzybek trafiał się rzadko. Tak, tak, to był spacer dla relaksu. W lesie warto zachować spokój i spokój ducha. Gdy nie ma grzybów, to sobie mówię - przynajmniej się nie nadźwigam. Podkręcanie się, że wpisujący są łgarzami nic nie daje. To trudno, dziś nie mam szczęścia, ale moje płuca dziękują mi za leśne powietrze. Do zobaczenie na leśnych drogach.
[admin - sorry, za ingerencję w tekst, usunąłem polemikę z jednym w wcześniejszych doniesień, podobnie jak i drażniące elementy z tego wcześniejszego doniesienia; bo zaczynało być gorąco i nieprzyjemnie, sorry że wcześniej tego nie przyuważyłem]