Witam :) Mam za sobą szybki rekonesans w lesie- tym razem liściastym. Chciałam obejść pewną dębinę, w której natknąć można się na
prawdziwki. Ale chyba w tym roku, jak i poprzednim, pooglądam je sobie tylko na Waszych zdjęciach. Nie znalazłam ani jednego. Za to pełno
kani- jak okiem sięgnął- z każdej strony bez problemu można je wypatrzeć. W zasadzie dałoby przejść cały las podążając od
kani do
kani. Podane przeze mnie 20 sztuk na osobogodzinę dotyczy właśnie tego gatunku- spokojnie można by napisać 200 ale bez sensu przerysowywać prawdziwy obraz sytuacji. Gdybym miała tylko więcej czasu pobuszowałabym sobie w młodniku modrzewiowo-brzozowym w poszukiwaniu
kozaków i
maślaków. Gęsto tam w środku i pełno chaszczy, głównie wysokiej nawłoci. Co gorsza w takich miejscach lubią drzemać sobie dziki ale od czego mam psa? Chodzi ze mną krok w krok prowadzony na smyczy i jakby co to szczekaniem intruza wypłoszy. Chociaż w tym wypadku to ja jestem tym intruzem :) Może następnym razem się tam wybiorę? Pozdrawiam serdecznie :)