"Szału nie ma", w poprzednich latach Świętoszów przyzwyczaił nas do sporych, prawdziwkowych zbiorów. Lokalni grzybiarze mówili, że to wszystko przez sobotnio/niedzielny najazd "hord" które wycięły wszystko do gołej ziemi. Średnia dla dwóch osób wyszła ponad kilogram grzybów na godzinę. Czterdzieści zdrowych
prawdziwków przyjechało z nami do Wrocławia plus trochę "mieszanki" opartej głównie na podgrzybkach. Trzeba było sporo się nachodzić, ale radocha jak zawsze gwarantowana.