Cud;) się w Małopolsce (a konkretnie w Młyńczyskach) wydarzył już w piątek - zaczął padać deszcz i padał też w sobotę. Skutek tego był widoczny dzisiaj w lesie wyraźnie - ściółka mokra. "Klimaty" podobne, jak u Pawła - spokój, zero innych ludzi, brak zasięgu i ta "cisza" leśna - cud, miód, ultramaryna;) No i kozacze Eldorado - z wyjątkiem Matuzalemów wszystkie zdrowe, w liczbie czterdziestu paru. Podobna liczba
kurek,
borowików usiatkowanych i szlachetnych 35, tyleż samo żółtych
maślaków, 10
borowików ceglastoporych oraz po kilka
podgrzybków i
rydzów.
Borowiki swieżo wyrośnięte zdrowe, ale drugie tyle starszych zostawiłam w lesie ku uciesze ich lokatorów. Rosną piękne
rycerzyki czerwonozłote, spotkałam też jedną
kanię - niestety - zasiedloną;) Pozdrawiam Grzybną Brać! :)