Udało się miło spędzić przedpołudnie, NIKOGO w lesie, szum strumyka, nieśmiało śpiewające ptaki, tyle dźwięków, a ja to nazywam ciszą. Co ważne, brak zasięgu telefonów komórkowych, od wjazdu w dolinę, aż do wyjazdu. I najważniejsze, były grzyby, ilość na godzinę nie powalająca, ale widzianych 3 razy tyle, olbrzymie
prawdziwki,
kozaki czerwone i
ceglaki, "czarcie kręgi" przerośniętych
kolczaków i różne inne niejadalne. Widać było, że nikt tam ostatnio nie zaglądał, nawet miejscowa pani, gdy wracałem do samochodu koło jej domu, była zdziwiona, że są grzyby. W sumie: 28
prawdziwków, 27
ceglaków, 13
kozaków brązowych, 7 czerwonych, 9
maślaków żółtych, po 4
podgrzybki brunatne i złotopore, 0,5 kg
kolczaków i 0,3 kg
kurek. Wyjazd z doliny i zaczęły się sms-y o nieodebranych rozmowach, telefony - powrót do rzeczywistości.