Nie bacząc na suszę panującą dokoła "grzybactwo" ulegając atawistycznym ciągotkom wyszło popatrzeć na pyzatą księżycową twarz. Wychynęły nawet sympatyczne, aksamitne zajączki i chyba czując rodzaj respektu przed boginią Luną pozbyły się niechcianych lokatorów (chociaż nie wszystkie, ale przecież niechluje zdarzają się w każdej grupie). P. S. Uprzedzając ewentualne sugestie satanistów informuję, że nikogo z sekty nie było.