Dziś solidna dniówka bo prawie osiem godzin solidnego szperania w grabowo dębowym urokliwym lesie. Rano wkładając koszyk do auta pomyślałem sobie że może uda się napełnić go do pełna. No ale jeszcze nie tym razem jak się okazało. Na grzybodajnych miejscówkach coraz mniej grzybków wpadało do kosza a i coraz trudniej było wypatrzeć młodziaki, co dobrze nie wróży na najbliższe dni. Co prawda dziś było trochę ciasno w najlepszych miejscach ale obierek nie było wcale dużo. W sumie w misce wylądowało 27 borowych 6 kozaczków 8 zajączków i 3 kurki. Jak nie poleje idę po wędki do piwnicy.