Ta sama droga co w środę. Tanowo-Dobieszczyn. Samochodów nie można zliczyć. W tych lasach jakby powoli kończył się sezon. Jagodziny mają coraz mniej listeczków, trawy są coraz bardziej żółte i się kładą. Zupełnie nieudana próba z nowym lasem. Cudowny. Stare sosny, niziutki podszyt, polany paproci a po kilometrowym spacerze w koszyku 2 grzyby. Wracający grzybiarze byki załamani, że ze zbiorów będzie tylko barszcz. Odwrót i znowu kilometrowy marsz, Początkowo słabiuto, ale głupio wracać do domu z kilkoma grzybami. A potem pod gałaziami jednak czekały. Same
podgrzybki i 7
opieniek. Na parkingu wychodzące osoby przeważnie miały tylko na dnie wiaderek. Sporo ludzi przyjechało nie na grzyby, tylko na spacer. Byli nawet zapaleni amatorzy fotografii. Pogoda była cudowna. Słońce, bezwietrznie, ciepło.