Po nieudanym poszukiwaniu w Boguchwałowicach, zdychających resztkach w Kamienicy Polskiej wracałem i myślałem, czy jeszcze wejść gdzieś do lasu. Miałem już kilometry w nogach i byłem mocno zniechęcony, zresztą było już późno. Ale pomyślałem skoro dzień już stracony to zajrzę jeszcze w jedno miejsce. Wchodząc do lasu spotkałem dwie osoby, które miały po pół koszyka ładnych kozaczków i
podgrzybków, ale mówiły, że trzeba się nachodzić, praktycznie przebiegłem się po lesie i tu nic tam nic pomyślałem dobra koniec tego. Wychodząc już prawie wszedłem jeszcze do młodnika na chwilę i po paru metrach widzę coś pod trawą. Wyciągam a tu dorodny
prawdziwek:-), zacząłem więc szukać drugiego, a tu kozaczek, po chwili kolejne dorodne kozaczki wielkie ale też młodsze i jędrne, wchodzę głębiej a tu
podgrzybki brunatne co metr po 2-3 sztuki. Nazbierałem 37 grzybów w około godzinę. Ten kawałek lasu uratował cały dzień. W sumie z trzech miejsc kosz był zapełniony w 3/4, ale generalny wniosek jest taki, że w tych lasach raczej panuje bezgrzybie z pojedynczymi miejscami, na które jak trafisz to masz wielkie szczęście i możesz coś nazbierać. Pozdrawiał i życzę tego szczęścia w zbieraniu!