I nie ma grzybów! Dziś wybrałam się do rydzyńskiego lasu z nadzieją na fajne grzybobranie i niestety spotkał mnie zawód. Ani w wysokim mieszanym lesie ani w mniejszym nie ma grzybów, kilka sztuk średnich
borowików, kilkanaście już mocno dojrzałych okazów, kilka
podgrzybków, garść
kurek i tyle.
Borowiki niektóre całe zjedzone przez robaki, te które przywiozłam też nadgryzione przez różne żyjątka, ogonki do wyrzucenia, część kapeluszy zdrowa, już się suszą. W lesie strasznie sucho, żeby coś znaleźć trzeba się nachodzić. Tam, gdzie zawsze znajdowałam
Borowiki grupami dziś był 1 lub 2. W sumie znalazłam przez cztery godziny 25
borowików, które nadawały się do zabrania do domu, reszta tak jak wyżej napisałam. Las zaczyna być coraz bardziej jesienny, kolorowy. Przepiękne są czerwone muchomory i ogromne białe grzyby ( nie wiem jak one się nazywają). Miejmy nadzieję, że grzyby jeszcze będą. Od znajomych wiem, że w lasach w okolicach Zduńskiej Woli zaczął się wysyp
podgrzybków, ale ja tam nie byłam. Koleżanka jest aktualnie od tygodnia w Borach Tucholskich, gdzie co roku zbierała mnóstwo grzybów, a dziś w rozmowie telefonicznej stwierdziła, że takiej grzybowej posuchy jeszcze tam nie było. Faktem jest, że grzyby w tym roku pojawiły się dość wcześnie, ale bez przesady, wrzesień przecież zawsze był mocno grzybowym miesiącem. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy.