Raport z 3 dni w lesie. W sobotę tylko godzina w borze sosnowym i młodnikach sosnowo-brzozowych. Resztki
podgrzybków, które oparły się ślimakom, muchówkom i grzybiarzom, kilkanaście
gąsek siwek i
zielonek, i
maślak zwyczajny, który, jakby od chłodu grubiał i masywniejszy się robił. W niedzielę bór sosnowy stary i średni,
podgrzybki jw,
gąski jw,
maślaki jw. Poza tym
maślak sitarz młody kilka sztuk,
maślak pstry 1 (!), i 4 piękne
borowiki jadalne, imponującej wielkości, na środku duktu leśnego. Poza tym 8
koźlarzy babka, jeden
podgrzybek zajączek. Z zaobserwowanych świeże krowiaki podwinięte, sporo
wodnichy późnej (nie zbieram, Marek odradza), 2 mleczaje sosnowe w stanie nie wskazującym na możliwość spożycia, kilka
gołąbków (chyba) wymiotnych, jeden inny, bo nie piekący, ale nie zebrałam, 2
sarniaki w wieku mocno podstarzałym, 2 rycerzyki powywijane na wszystkie strony, mnóstwo takich, co wyglądają na wyblakłą lisówkę pomarańczową, ale to pewnie nie ona,
muchomory czerwone, sporo młodych, muchomory cytrynowe, zielone, stare
opieńki. Ogólnie las nie śpi. Puszcza Notecka już jednak nie rodzi zbyt wiele. Nie ma się co dziwić. Sezon w niej uznaję za średni, ale u sibie będę jeszcze jeździć i donosić jeśli można. Zapomniałąm dodać, że przez 3 dni uzbierałam sześć 50 litrowych worów śmieci. Auto do czyszczenia po przewożeniu tego wszystkiego. Pozdrawiam leśne ludki.