:) - wstałam skoro świt (około 8.00), uzbroiłam się po zęby (mały nożyk, kijek do podpierania i nie tylko oraz wodę) ruszyłam na 3 godzinny podbój zagajników i innych krzaczorów. Efekt to 80
podgrzybków (generalnie do suszenia) i ok. 3 kg
opieńki. W nocy szalał wiatr i trochę padało. W lesie w oczach się mieni, bo liści na poszyciu nie brakuje. Jak nie spadnie śnieg, to jutro ruszam do lasu gąskowego, oczywiście jak się inne grzybki trafią to też nie zostawię. Pozdrawiam wszystkich grzybiarzy. :))