Cały mijający tydzień spędziłem z moją ładniejszą połową na urlopie w Tatrach. Podkręceni widokami grzybów w TPN, wybraliśmy się na grzybobranie na północ od Kościeliska. Był cały przekrój gatunków. Całkiem udany był to wypad pomiędzy zdobywaniem kolejnych szczytów. To co mnie zaskoczyło w stosunku do naszej lubuskiej Sahary, to wszędobylska wilgoć. Ścieżki leśne wręcz zalane wodą, masa kałuż. Mech zieloniutki, piękny. Trawy przykładnie zielone. Aż przyjemnie było na to patrzeć. Dziś rano wróciliśmy do domu. Widok po drodze wypalonych mchów w lasach skwierzyńskich był przytłaczający.