na bagnach pierwsza
zimówka aksamitnotrzonowa (i pierwsze kwitnące zawilce) a w młodej sośninie pierwsza
wodnicha późna.
Witajcie. Zatęskniłem za bagnami i z samego rańca pobiegłem sprawdzić co tam też w królestwie boberów słychać. No i na start niespodzianka. Pod grubą warstwą dębowych i grabowych liści czaiło się zdradzieckie błotko, na którym nóżka złapała poślizgu, a że mądry Robuś trzymał łapki w kieszeni co uniemożliwiło zbalansowania środka ciężkości, w efekcie czego poczyniłem efektownego akrobatycznego orzeła i skończyłem w pozycji nogami do góry;-) Wstałem, otrzepałem błotko i liście i ostrożnie poszedłem dalej. Po kilku krokach ujrzałem kwitnącego zawilca, pomyślałem że to w główce..., od tej wywrotki..., ale jednak nie, najprawdziwszy, żywy, kwitnący anemon (później trafiłem jeszcze jednego). Na bagnach trafiło się jeszcze pierwsze stanowisko płomiennicy o aksamitnych trzonkach, fajnie je znów zobaczyć po kilkumiesięcznej przerwie. Wracając z drugiej strony bagien gdzie brzeg przechodzi bezpośrednio w górkę z sośniną, w młodniku trafiłem pierwsze równie długo nie widziane młodziutkie jędrne wilgotne wodnichy, które aż się prosiły o porządna sesję zdjęciową.