I stało się. To chyba ostatni wypad w makowskie lasy w tym roku. Pozostają jedynie weekendowe spacery bez koszyka po radzyminskich lasach. Po tym, jak w ubiegłym tygodniu, jedna z moich miejscówek odpaliła ładnymi grzybkami, pomyślałem, że jest całkiem nieźle. Dzisiejsza wizyta te oczekiwania przewróciła do góry nogami. 4 godziny w lesie, około 60
podgrzybków, w większości dużych i średnich, dosłownie kilka maluchów, w znacznej części poobgryzanych przez ślimaki, dzisiaj nawet takie zbierałem. Policzone grzyby zdrowe. Do tego 2 małe
gąski zielonki. Sprawdzone 6 miejscówek.
Większość z tej, która w ubiegłym tygodniu dała tyle radości. Co do pozostałych miejscówek, szkoda gadać. Grzybobranie skończyłem około 11 i wreszcie znalazłem trochę czasu, żeby wpaść do Cioci i kuzynów na kawkę i herbatkę