Grzyby w tym miejscu dopiero się zaczynają pojawiać. Najlepiej szukać w dolinkach i w niskich lasach. Zebrane zostały: jedna
kania, 20 i coś maślaczków, 4
podgrzybki i przeszło 100
koźlarzy. Głównie w częściach lasu z dużym udziałem brzóz (od proporcji 1:1 zaczynał się raj).
Planuję powtórzyć wypad z racji na dość wilgotny tydzień. Jak zostało wyżej wspomniane - grzyby znajdowały się głównie w miejscach zacienionych i z tendencją do zbierania wilgoci z powietrza (doliny, zbocza wystawione na północ). I jak już się tam znajdowały, kilka metrów można było chodzić na kolanach (na załączonym zdjęciu widoczne 6
koźlarzy, standardowe zagęszczenie tamtego dnia), dzięki czemu wiaderka zapełniliśmy w 2 osoby w niecałe 30 minut.
Jeżeli zaś coś znajdowane było wśród starych sosen, zazwyczaj było wysuszone, zjedzone i rosnące w jakimś zagłębieniu, gdyż na zewnątrz nawet mech nie miał wystarczająco wody by się zazielenić.
W drodze powrotnej dowiedzieliśmy się od dobrej duszyczki, że widział w tym samym lesie nie tak dawno czasznice,
rydze i
kurki. Trzeba będzie sprawdzić te informacje. :) Obiecuję podzielić się wynikami zaraz jak coś się znajdzie.