Dziś krótko i bez weny, bo nie ma zbytnio o czym, a i nadzieja na prawdziwy
prawdziwków wysyp pożółkła jak liście na brzozach... 4 h buszing po swoich ulubionych miejscówkach, głównie buki, przeplatane brzozą, trochę świerku i dębu,
prawusy w totalnym odwrocie- może z 10 sztuk, z czego 90% sito, garść zeschniętych
kurek, pojedyncze skapcaniałe
podgrzybki, resztki
kołpaków po wysypie, jedynie
zajączków sporo wszędzie- na otarcie łez wyprawę uratowała jedna brzozowa górka, z jak zawsze spektakularnie się prezentującymi w lesie i równie pięknie w koszu- koźlarzami pomarańczowożółtymi! Howgh!