Ok. 170
podgrzybków, kilka
jakubków, 1
prawdziwek w niecałe 4 godziny w zamszonym lesie sosnowym. Wydaje się, że wczorajszy upalny dzień był gwoździem do trumny wysypu
podgrzybka, przynajmniej w tym lesie. Tam gdzie buszowałem wczoraj, dzisiaj nie pojawiły się już świeżaki, a grzybów ogólnie bardzo mało. W innych miejscach udało się jeszcze zebrać trochę młodych i średnich grzybów, ale maluszki z nocy też można policzyć na palcach obu rąk. W lesie bardzo sucho, brak wilgoci już nawet w zacienionych miejscach. Jeśli chodzi o robaki, to w normie, za to dużo grzybów atakowanych przez ślimaki.