Nie mogę w tygodniu pojechać w las, no to zdeterminowany wyrwałem godzinę ze służbowych. Parking pełny. Sprawdziłem swoje miejscówki w zasięgu 15 minut marszu, te najbardziej popularne przeorane aż do pokładów węgla. Za to miejsca, w których niewielu spodziewa się znaleźć cokolwiek, wypadły całkiem nieźle, jak na taką presję grzybiarzy. Moim łupem padły 3
prawdziwki, 5
podgrzybków brunatnych, 7 złotoporych i około 40
sitaków tak młodych i ładnych, że je zabrałem, licząc 4 sztuki za 1. Zostało ich kilkaset malutkich, w sobotę i niedzielę będą w sam raz na zagrychę do octu. Las sosnowy i suchy.