Pognało mnie wczoraj sadząc ze będzie duży wysyp, a tutaj
borowiki wrzosowe tylko male i średniaczki no i głównie w bardzo ciężkich kosodrzewinach. Razem było 150 sztuk. W lesie zrobiło się troche sucho a wiec trzeba poczekać. Na
podgrzybki już nie jechałem bo sil zabrakło.
Przepiękna pogoda, zefirek od morza, bardzo dużo grzybiarzy ale każdy ma swoje uzbierane.
W pewnym momencie pełne zaskoczenie gdy przepiękna Nimfa wynurzyła się na przesiece miedzy kosodrzewinami z pol koszem
borowików, w krótkich rękawkach i bluzie do "polowania" na
borowiki w zagajnikach związanej na biodrach. Nie mogliśmy się napatrzeć bo pierwszy raz tak piękne i przemile zjawisko udało nam się w lesie spotkać. Zaluje ze nie zrobiłem zdjęcia.