Piękny sosnowy las z kobiercami mchów i tam w ponad pięć godzin z przerwami na popas, w dwie osoby dobrze ponad 300+ sztuk grzyba 👌 w tym 200+ sztuk zdrowego
podgrzybka brunatnego (80% wielkość słoiczkowa) i ze trzy garście drobnego
pieprznika jadalnego,
maślaki pstre (wysyp) i
maślaki zwyczajne, a w brzozowych zagajnikach kilkanaście dużych, zdrowych
koźlarzy babka, w trawach
borowiki szlachetne (duże! zdrowe) + dorodna
kania,... mnóstwo
muchomorów i
gołąbków wszelkiej maści (nie zbieranych).. Kompletny brak lejkowca dętego..
Witajcie 🤗 Kolejny wypad męża w las piękny, tym razem poniosło go w kieleckie gdzie po raz pierwszy byliśmy rok temu w listopadzie i tak zostaliśmy oczarowani jego pięknem i urodzajem że został dopisany do listy miejsc „koniecznie!” na następny sezon. Na początku był szok! Ale że jak! Wtorek a praktycznie każde miejsce „postojowe” przy lesie zapełnione po brzegi autami 🙈 (rok temu początkiem listopada było pusto, choć wysyp trwał w najlepsze 😫) A ponadto godzina już prawie południowa a nie świt blady.. więc szanse na znalezienie czegokolwiek stopniały w oczach szybciej niż pierwszy śnieg 🙈 Las powitał jednak swoim pięknem, słońce złociło mchy.. komary bzyczały radośnie 🤬 (bez trucicieli w sprayu ani rusz!), strzyżaki udawały że ich nie ma 🤬🤬🤬.. hordy „wtorkowych” grzybiarzy usiłowały się gdzieniegdzie przekrzyczeć.. więc szybka decyzja.. na drugą stronę drogi gdzie las prawie równie urodziwy, może mniej grzybny lecz spokojniejszy. I tu miłe zaskoczenie dorodnością ukrytych w trawach wyrośniętych a zdrowych
borowików oraz w mchach
podgrzybków brunatnych choć tych tam również obrodziło w rozmiarze słoiczkowym.. trafiły się również spore
kozaki, drobne
kurki i
maślaki a na finiszu dorodna
kania więc koszyki zaczęły miło ciążyć 😉. Potem jak już poranni zapaleńcy obładowani koszami pełnymi wszelkich grzybów opuścili las „pierwszy” zostało jeszcze trochę czasu na sprawdzenie i zebranie „resztek” czy też może bardziej wyzbieranie tzw. popołudniowej zmiany która rankiem jeszcze rosła sobie najwidoczniej niewidocznie w mchach a późniejszym popołudniem zaczęła już wystawiać ochoczo ciekawskie brązowe łebki i to jak się finalnie okazało wcale nie tak skromnie ilościowo 😄 Oczywiście przy okazji wpadło do koszyka trochę większej, najwidoczniej przeoczonej przez poprzedników starszyzny, jak i liczne kolonie
maślaka pstrego być może nie zbieranego przez poprzedników. Zostało również kilka sztuk
goryczaków (czytaj udawaczy)🤔 nadzwyczaj mało 🤔 i bez porzuconych sztuk nieopodal co sugerowałoby że zostały jednak zabrane 😱 przez może mniej doświadczonych grzybiarzy 😱 Brunatne, choć sporo nadgryzionych zębem ślimaczym, zdrowe i jędrne 🤗 (wymiękłam przy domowym liczeniu maluchów jak doszłam prawie do 200 🤣). Te sporadycznie zaczerwione, lub bardziej podpleśniałe od spodu zostały w lesie, pozostało więc z koszyka 99% zdrowych, odpadła tylko garstka 👌😄
I ponownie będzie grzybowo w jadłospisie na kolejne dni.. a to omlet z grzybami, a to może jakiś sosik do mięcha a może jakiś nowy przepis na niewiem jeszcze co 😉 Spiżarnia i zamrażalnik już powoli do połowy pełne a to przecież początek!!! Lecz przecież zawsze będą kolejne osoby które z radością przyjmą słoik marynowanych jak i suszonych.. więc można zbierać ile dusza zapragnie, sprawiając sobie zbieraniem a innym wcinaniem przyjemność.. nic się nie zmarnuje 😉 Darz las 🤗