Witam :). Wypadzik na karasie za namową małża, choć ja wolałabym na grzyby :), ale jakieś kompromisy muszą być :). Nie chciało mi się siedzieć w tej spiekocie na słońcu. No to za koszyczek i obchód stawku zrobiłam. Już po parunastu krokach ujrzałam pierwszego
prawdziwka. Ależ on mnie rozochocił :). I tak co jakiś czas schylałam się po te pięknoty :). Rosły w różnych rozmiarach, spora ilość maluszków. Jednego rozdeptałam:/. Trafiły się też
koźlarze babki i pomarańczowożółte.
Kanie można było kosić. Wzięłam 10 sztuk dla sąsiadki. Mina małża jak zobaczył co w koszyku-bezcenna🤭😳.
Nawet przeliczył i wyszło 27, i tylko 2 większe miały robaczki w trzonach. Mówię Wam, dawno, dawno tak pięknego dnia nie miałam :) i tego samego Wam życzę :).
Ps. Las liściasty (brzoza, dąb, kruszyna i inne).