Las w przewadze iglasty - jodła, świerk, a w drugiej części przede wszystkim buk. Zdarzały się również dęby, brzoza, akacja oraz inne. Po wczorajszych opadach mokro. Z grzybów jadalnych przede wszystkim
krasnoborowiki ceglastopore - a bardziej swojsko -
ceglasie..
Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. Licho już od dłuższego czasu kusiło, by sprawdzić, co u wojów słychać. Bladym świtem, co prawda ze słabo opracowaną taktyką, acz z wielkim animuszem, górskie tereny pojechaliśmy sprawdzić. Otóż z pewnym rozczarowaniem, stwierdzić muszę, że szlachta do podjazdów nie przygotowana 😏. Jedynie, co mniej zamożni, w szatach krasnych, do boju ruszyli. Reszta w zagrodach jeszcze urzęduje. Giermkowie w żółtych pludrach, co zawsze chętnie na zwiady ruszali, śpią jeszcze, na drugą stronę pewnie się obracając 🐥. Wymienieni wcześniej wojowie, w szatach czerwonych też elegancją nie grzeszyli. Po solidnej dawce okowity, umięte i obszargane odzienie mieli, nawet do niewoli się nie nadawali. Bo któż takich wojów niedbałych gościł będzie 🐷. Dwóch jako tako twarz zachować potrafiło, więc do stołu zaprosić ich można - a co ich potem spotka - wiedzieć wcale nie muszą 😆. W oręż odpowiednią wyposażona byłam, na zamówienie wykonaną. Być może, to szaty moje, w kolorze, którym biskupom przystoi - ostrzeżenie wojom dały 🤔- bo fuksja bardzo widoczna jest 💓Widać wszakże było, że szlachta nędzne, bo nędzne, działania podjęła - bo to dół z wodą wykopany, a to zapora zrobiona... Wyprawy za udaną szczególnie uznać nie mogę - bo z łupami marnie - garść diamentów - ale za to duchowo bogatą była. Bo tyle piękna jest wokół - ile sami dostrzec chcemy 😊.