Wczoraj był przedsmak naparstniczki stożkowatej, a dziś już całą gębą... (oczywiście nie dosłownie). W lasku w pobliżu dużego stanowiska smardzówek czeskich (topola, wierzba, brzoza) naliczyłem ponad 50
Verpa conica. Pewnie było więcej, ale nie chciałem za dużo się kręcić, żeby nie zadeptać maluchów. A były nie tylko maluchy, bo niektóre już ponad 4 cm wysokości (największa nie wyszła ostro, więc na główne zdjęcie daję inną). Do statystyk na razie nie liczę, poczekam aż dorosną do bardziej imponujących rozmiarów (pewnie już w majówkę).
Ps. Nie wiem, kto porozrzucał jednozłotówki w lesie. Nie moje - to nie zbierałem.