Kolejny rekonesans w jednej z moich stałych miejscówek - krzaki i zadrzewienia na skraju miasta (buk, klon, wierzba, czarny bez). Zaskoczyła mnie najpierw całkiem spora ilość śniegu (nawet niektóre kłody nie zostały odsłonięte, nie mówiąc o glebie), a z kolei kilkaset metrów dalej - warunki niemal wiosenne. Trafiło się kilka kępek
płomiennic w znanych i w nowych miejscach (łącznie ok. 40 dzielone przez 10), a na koniec, już przy zachodzącym słońcu - niespodzianka: drzewko czarnego bzu porośnięte zasuszonymi
uszakami bzowymi (ok. 20 dzielone przez 4).