Słońce 🌞 wysoko na niebie dziś urzędowało, niebo kusiło błękitem, grzech w domu siedzieć. Trapery ubrane, azymut Puszcza Niepolomicka. Parkingi obstawione tak, ze szpilki nie wetkniesz... Trzeba było znaleźć inne dojście do lasu. I się udało. Obszar z drzewami iglastymi i liściastymi, szkółkami, wyrębami... Pierwsze wejście w głębszy las i niespodzianka- gleba - jeżyny skutecznie mi buty omotały 🤣. Ale nic to, widoki zrekompensowały mi tę małą niedogodność 🥴. Las jesienny w słońcu i trochę zimowy w cieniu ❄❄❄ i skarby leśne - płomienne zorze, sztywne jak lodowe sople, z połyskiem
na pniaczku, w słońcu skąpanym 🌞. Oprócz nich jedynak w poziomie rosnący, górka żabotowa i kukający błękit zza drzewa. Ta część lasu, daje nadzieję na
podgrzybki w sezonie, bo i sosny i dęby i buki i cała gama innych drzew, ktore lepiej poznam, gdy będą miały liście. Wyprawa cudowna 😃. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o lasek miejski - tam też życie grzybowe kwitnie. Ludzi dużo na spacerze - solo, z piesełami i kucykami 🙃. Dzięcioł wypatrzony, zawzięcie stukał w gałąź na której siedział 😂- ale chyba wie, co robi... Ja jestem z tych, co to lubią... "wejść na drzewo, popatrzeć w niebo, tak zwyczajnie.. " więc w domu nie usiedzę i grzybów zimowych poszukiwać nadal będę 😉