Dziś krótka wycieczka do Bażantarni (lasy mieszane, najwięcej buków). Jak się okazało, tu śniegu spadło znacznie mniej niż w odwiedzonym wczoraj Łęczu (raczej nie stopniał, bo w nocy i w dzień trzymał mróz). Mimo to nawet cienka warstewka śniegu utrudniała znajdowanie grzybów nadrzewnych. Długo nie mogłem znaleźć kompletnie nic, aż pod koniec trafiło się raczej symboliczne stanowisko
płomiennicy - klika ładnych owocników, a obok i poniżej jeszcze malutkie podrostki. Pierwszy raz spotkałem na stojącym pniu (choć chyba już martwym), do tego wysoko - na linii wzroku. Nic nie zbierałem.
Mimo że nic nie zebrałem, to i tak jestem zadowolony, bo pierwszy raz znalazłem
płomiennice zimowe w innym miejscu niż moja stała od jakiegoś czasu miejscówka. A to - według moich dotychczasowych doświadczeń - daje nadzieję, że skoro jest trochę, to może być znacznie więcej w okolicy. Poczekam tylko, aż śnieg zejdzie (od jutra kilka st. C. na plusie).