Witam. Dzisiaj definitywnie ostatni raz, który miał być w ubiegłą sobotę. Rano -6, postanowiliśmy poczekać. O ósmej -3. Trudno jedziemy. Najpierw skrobanie szyb, później chwila przy włączonym nawiewie bo w środku zamarzały. I w las 😊 Na parkingach nikogo. W końcu kto jest tak zakręcony 😁 Spokojny spacer po młodnikach, wyciętych lasach świerkowych z zahaczeniem o buczyny i tu o zgrozo całkowita demolka. Wycięte rosnące w niej pojedyncze świerki. Poszycie zniszczone a las pokryty porozwalanymi gałęziami 😠 Co oni robią do diabła. Wycięli wszystkie lasy świerkowe to teraz demolują buczyny.
Tragedia. Pozytyw to brak śmieci które chciałam zebrać przy okazji. Drugi pozytyw to 62
podgrzybki brunatne i 2 złotawe. Jakość różna, od małych pękatych (tych sporo zasiedlonych zostało w lesie) po jasne długonogie - te zdecydowanie zdrowsze. Duże okazy objedzone przez ślimaki. Trafiły się też dwie mrożonki. W lesie cicho, zimno i miejscami biało od przymrozku. Jestem mega zadowolona. To moje najpóźniej zebrane grzybki. Novembrusy brunatne 😂 Pojedynczych fotek brak bo ręce mi zgrabiały. Pozdrawiam wszystkich, szczególnie niezłomne dziewczyny z Trio i łódzkiego które pokonały pół Polski za prawymi. Szczerze zazdroszczę 😊 Mój dzisiejszy wyjazd to Ich wina 😅