Las bukowy, dębowy, sosnowy. Trochę mokro, ale bez przesady. Chodziłem od miejscówki do miejscówki prawie cały dzień, coś tam się nawinęło. 2 czerwone, 9
ceglasi, 50
podgrzybków, 25
czubajek (tych małych), 9
maślaków, 29
prawdziwków, 3
piaskowce. Prawie zupełny brak młodych grzybów, a im starsze, tym bardziej robaczywe.
Już nie pamiętam, kiedy miałem cały dzień do dyspozycji na cele grzybiarskie. Parking pusty, ale zaraz dwaj kolesie popędzili w las na skuterkach, żeby przetrzebić miejscówki. W pierwszej nie byli, więc pospacerowałem że skutkiem pozytywnym prawdziwkowo- ceglasiowym. Pojawiły się w niej nowe gatunki,
piaskowce kasztanowe i
kolczaki. Wyzbierawszy wszystkie rurkowe, poczłapałem ku dalszym "moim" miejscówkom, niosąc bagaż nadziei. W jednych było, w innych nie, generalnie widać wielodniowy brak deszczu. W porze obiadu stwierdziłem, że jestem zmęczony i głodny i wracam. Słusznie, bo w koszu skończyło się miejsce. A w domu goście i znowu robota musiała się odbyć w nocy. Na szczęście dostałem w prezencie suszarkę na 9 szuflad 😀 i ogarniam. Pozdrowienia dla wszystkich.